Lisicki: Profanacja na Krakowskim Przedmieściu to efekt opętania
"W Polsce najwyraźniej pojawiła się grupa ludzi całkiem wykorzenionych, pustych, pozbawionych elementarnej wrażliwości. Stać ich na każdą podłość. Ciśnie mi się na usta określenie, że zachowali się jak zwierzęta, ale przecież to byłoby obraźliwe dla zwierząt. Chciałem powiedzieć, że to barbarzyńcy, ale nawet barbarzyńcy nie postępowali tak głupio i żałośnie. Tak, naprawdę, dla takich zachowań brakuje słów. Można w nich widzieć jedynie efekt opętania, samozatracenia" – stwierdza Paweł Lisicki w komentarzu dla portalu pch24.pl.
Jednocześnie publicysta zwraca uwagę, że to skandaliczne wydarzenie może wbrew pozorom przynieść pozytywne skutki: "Po pierwsze może wreszcie przyczynić się do przebudzenia tych Polaków, którzy wciąż tkwią w letargu i drzemce. Którzy nie rozumieją, czym byłoby zwycięstwo ideologii LGBT (...) Po drugie, wolę widzieć rzeczy, jakimi są i cieszę się, kiedy hipokryci zrzucają zasłonę pokoju, tolerancji i porozumienia i pokazują swoją prawdziwą twarz: prących do przemocy rewolucjonistów".
"Wolę, kiedy zamiast udawać ofiary i opowiadać o swoich rzekomych prześladowaniach, ujawniają własną nienawiść wobec tego, co polskie, co katolickie, co jest częścią naszej cywilizacji. To ich właśnie definiuje, to ich określa. To sprawia, że nie potrafią żyć w normalnym społeczeństwie i cieszyć się w nim pełnią praw obywatelskich: nienawiść do natury, wrogość do normy jest tym, co ich tak naprawdę popycha do działania. Pełni urazów, frustracji, resentymentu nie potrafią nad nimi zapanować" – tak o aktywistach ruchu LGBT pisze Paweł Lisicki.